Wiersz miłosny Safony pod tytułem Do Afrodyty

Do Afrodyty

Przed tronem twym się chylę, Afrodyto,

nęcąca w zdradne sieci córo Zeusa,

i błagam, smutkiem nie dręcz mego serca,

o nieśmiertelna,

 

lecz ku mnie zejdź, jak nieraz już czyniłaś,

gdy cię mój głos doleciał z oddalenia,

i dla mych skarg rzucałaś progi domu

wielkiego ojca.

 

Twój złoty wóz poniosły chyże ptaki

i raz po raz, nad kręgiem czarnej ziemi

zniżając lot, skrzydłami mocno biły

w jasnym eterze.

 

Ujrzałam cię, a ty, promieniejąca,

z uśmiechem na obliczu nieśmiertelnym,

spytałaś najłaskawiej, co mnie gnębi,

że ciebie wzywam,

 

kto wzniecił znów mych pragnień najgorętszych

serdeczny żar? Kogo mi przywieść ma

Peitho ku miłości? Kto mnie skrzywdził,

kto ból mi zadał?

 

Unika cię? — mówiłaś. — Wnet odszuka!

Odtrąca dar? — Wnet tobie dary złoży.

Nie kocha cię? — W miłosne wpadnie sieci

choćby wbrew chęci.

 

I dzisiaj zejdź ze stopni swego tronu,

nie pozwól mi w daremnej trwać tęsknocie,

i stanąć racz w tej trudnej dla mnie chwili

po mojej stronie!