Wiersz miłosny Tadeusza Hollendera pod tytułem Do Rysi

Do Rysi

Weź mnie jak papier do ręki,

pognę się, zemnę, połamię,

będę podatny i miękki

cichymi szeptać słowami.

 

Podnieś mnie szarym kamieniem,

zwyczajnym, leżącym w rzece,

a ja ci dłoń zarumienię,

rubinem w palcach zaświecę.

 

Zerwij mnie zielskiem ze wzgórza,

a ja ci jak aksamitna

i bardzo czerwona róża

trysnę, zdumieję, zakwitnę.

 

Dogoń mnie — chmurę gradową,

jednym mnie dotknij westchnieniem,

a ja się nad twoją głową

w majowy deszczyk zamienię.

 

Wyzwij mnie — piorun w ruchu,

zygzak niebieskiej muzyki,

a ja ci brzęknę przy uchu

i w oczach mignę świetlikiem.

 

Duszności boleśnie miękka,

przytłaczaj ściślej i szerzej,

oto w tych miękkich rękach

jak pszczoła bez żądła leżę.

 

A zaś ty, którą te słowa

w moc taką nade mną stroją,

powiedz mi — kto cię miłował

— miłością moją?...