Wiersz miłosny Aleksandra Puszkina pod tytułem Czy mi wybaczysz moje zazdrosne

Czy mi wybaczysz moje zazdrosne

Czy mi wybaczysz moje zazdrosne rojenia,

Szaleństwo mej miłości wciąż nieokiełznane?

Tyś mi wierna, więc skądże znowu te zachcenia,

Ażeby wyobraźni mej zadawać ranę?

Dlaczego, otoczona tłumem wielbicieli,

Wśród gwaru zabaw, chcesz się wszystkim wydać miła

I ze wszystkimi pustą nadzieją się dzieli

Twój wzrok smutny, którego blask czułość zaćmiła?

Zawładnąwszy mą duszą, rozum zamroczywszy,

Pewna stałości moich uczuć nieszczęśliwych,

Nie widzisz nawet, gdy wśród spojrzeń pożądliwych,

Obcy gwarowi rozmów i od wszystkich cichszy,

Męczę się w trosce mojej; więc dla mnie ni słowa,

Ni jednego spojrzenia... Kochanko surowa!

Czy kiedy chcę uciekać, pełne próśb i trwogi

Twoje oczy nie biegną zawrócić mnie z drogi

Albo gdy jakaś piękna dziewczyna w pobliżu

Dwuznaczną zacznie ze mną prowadzić rozmowę,

Tyś spokojna, a mnie twój żartobliwy wyrzut

Poraża jak świadectwo niekochania nowe.

Powiedz jeszcze, dlaczego memu rywalowi,

Gdy zastanie nas z sobą i ciebie pozdrowi,

Pozwalasz, by zmrużonym spojrzeniem wyznawał?

Cóż ma do ciebie? Powiedz, jakież jego prawa,

Aby blednąć z zazdrości, kiedy nas zobaczy?

Między zmierzchem a świtem w nieskromnej godzinie.

Bez matki, czyż przystoi samotnej dziewczynie

Półodzianej przyjmować go... i cóż to znaczy?

Lecz jam kochany przecież... Kiedyśmy we dwoje,

Tak czuła jesteś dla mnie! Pocałunki twoje

Tak płomienne! I twojej miłości wyrazy

Tak szczere, pełne serca twojego bez skazy.

Śmieszne dla ciebie muszą być cierpienia moje.

Lecz jam kochany przecież... Ja ciebie rozumiem,

Moja miła, więc nie dręcz mnie, ja cię zaklinam,

Ty nie wiesz, jak ja mocno cię kocham, jedyna,

Ty nie wiesz, jak okrutnie cierpieć umiem.

Przełożył
Mieczysław Jastrun