Wiersz miłosny Andrzeja Trzebińskiego pod tytułem Piosenka o Teresie

Piosenka o Teresie

Wczoraj jeszcze miałem usta twe maleńkie,

Dziś — musiałem cię zamienić wprost w piosenkę..

Twoje usta rozpalone w ostry mróz

Ot, w piosenkę... żeby mieć cię blisko ust.

 

I tak przeszłaś zamieniona, niepoznana,

Zamieniona w leśne echo, w wojska śpiew,

Każda droga

W naszym marszu twym imieniem wysadzana,

Jak aleja śpiewnych drzew... śpiewnych drzew.

 

O Teresie, taka piosnka o Teresie,

O Teresie, o Teresce, o Tereni.

Las przejdziemy, a twe imię gdzieś po lesie

Będzie rosło, aż się w końcu zazieleni...

 

Zazieleni się, rozkrzewi i rozrośnie:

O Teresie

Wiatr poniesie

Naszą piosnkę...

 

Potem ze mną się rozśpiewasz gdzieś za Bugiem,

Chociaż dystans do Warszawy będzie rósł...

W noce długie, w marsze długie, tam za Bugiem

W śpiew żołnierski cię zamienię, będę niósł...

Jak najbliżej, jak najbliżej koło ust...

 

O Teresie, taka piosnka o Teresie,

O Teresie, o Teresce, o Tereni...

 

O, jak trudno na piosenkę cię zamienić,

O, jak łatwo zgubić śpiew swój w czarnym lesie...

Zgubić śpiew swój, w czarnym lesie gdzieś zostawić,

Gdy Teresa — ta prawdziwa — jest w Warszawie.

 

O, jak dużo trzeba śpiewu, o, Tereniu,

Żeby iść tak... żeby iść tak... i wciąż iść.

Jeszcze wczoraj miałem ciebie przy ramieniu,

Lecz piosenka mi została z ciebie dziś.

 

O, Tereso, o, Tereso, o, Tereso,

Dni rozłąki jakże gorzkie, jakie złe są!

 

Lecz powrócę jeszcze kiedyś w chwały dzień.

Wtedy z pieśni bardzo długiej gdzieś za Bugiem,

Wtedy z śpiewów roznuconych gdzieś po drzewach

Znów, Tereso, w dziewczynę się zmień!...

Warszawa, 15 listopad 42 r.