Wiersz miłosny Artura Międzyrzeckiego pod tytułem Na widowni
Na widowni
Artur Międzyrzecki
Już późno Kochałem cię Panie
spałem już dosyć Jaki wieczór zimny
Jakie zimne jest mi pamiętanie
podróży dawnych Zimnice pustyni
drżą w tym orfickim mroku Czemu
krzyczeliście we śnie Jakże cię kochałem
spoglądając z mozaik muzeum
źrenicą przestróg gdy kruk nad kanałem
pętlami lotu związywał mi oczy
Salwa zdarzeń! Kochałem cię w tym błysku
w cierpieniu cierpień konający
w pogwizdywaniu szyderczym pocisku
w rozrywającej miłości Stanę
pod Filippami
Cezarze
wybiła już ósma
Kochałem cię Moja chłodna pamięć
wśród aktorów ze szminką krwawiącą na ustach
gaśnie nagle Już późno Ta chłodna godzina
truje mi serce I pulsy głębokie
słyszę tętnic i ziemi która się ugina
pod twoim powietrznym krokiem