Frans Hals: Cyganka
Beat Brechbühl
Na jedną noc, dziewczyno,
na jedną noc.
Tutaj nic do wyrzeczenia się prócz czasu.
Tutaj nic do stracenia prócz ponownego
spotkania. I nic do przemilczenia prócz miłości.
Na jedną noc, dziewczyno, na noc nieskończoną,
noc spalającą.
Uwolnieni od ducha, ubóstwiając chwilę,
skąpani w pocie od żądzy i pragnienia,
pożądliwa radość oczu,
język,
plecy — długie, długie zatracenie,
szczęśliwiejące piersi,
biodra, brzuch — by znów się w nich na długo zatracić,
i nagle bezwstydnie czułe od wewnątrz
uda —
Na jedną noc, dziewczyno, na krzepiącą
niezapomnianą noc.
Skinęłaś. Uśmiechasz się.
Nie myślisz o jutrze i ja nie myślę
o jutrze... nie ma na świecie nikogo
tej nocy.
Tylko jakieś imię, jak ulica i numer domu
gdziekolwiek, tylko wybuch spiętrzonego
lata, cóż nam po ludziach,
to wszystko, co pozostaje.
Potem ostatnie ostrożne przylgnięcie wargi
do wargi, jedyna uczciwa podzięka
światu —
Odejdźmy. Nastaje dzień.
Przełożyła
Krystyna Kamińska