Twoje imię
Bohdan Drozdowski
Bożenie
Ty pochylona
palców dziesięciorgiem
wygładzasz burzę
którą noc miniona
przez głowy nasze przetoczyła stępa
Ty pochylona
w stronę jutrz i pojutrz
przeliczasz zbiegłe godziny i chwile
na strat procenty i zysków promile
Ty pochylona
nad sławą i klęską
obca i bliska jak Ziemia i przestrzeń
Alino moja moja Balladyno
ty morderczyni i ty zabijana
widziana nawet kiedy nie widziana
i rozumiana kiedy przeklinana
ty pochylona
II
Ty oddalona
duża i posępna
zdradliwa rzeko wrzosie przenikliwy
brzozo pomiędzy pasiekami pszczoło
ty bielejąca i gotowa żądło
gdy pocałunki spowszednieją wczepić
kaskado smukła figurko woskowa
mój dzień żałosny w tobie nagość chowa
Ty oddalona
III
Za moim cieniem i za twoim cieniem
słońce się płaszczy i nie może zbliżyć
jest oddalenie
przerażeń zwrotnych jak ptaki wśród krzyży
Za twoją stopą i za moją stopą
z drogi się rodzi i w drodze przepada
pył który nigdy nie był smugą cienia
Jest w nas wytchnienie
lecz nie ma wytchnienia
IV
Przez moją głowę odległą i obłą
przepływa postać słowa które cię wypowie
Kamień posiadł tę siłę którą dał mu człowiek
a wiatr ma taką prędkość z jaką płynie obłok
Kamień w dłoni Dawida Kamień co jest milą
Obłok uformowany z twojego oddechu
wnikły w postać przegiętą pięknej Pani z Milo
której imię i w naszym przejrzało się grzechu
Tyś jest kamień i wiatr mój Tyś jest kształt przekorny
światło z ołtarza spóźnionych powrotów
tyś jest mrok wieczorny
Ostrołuk wniebowzięty ze świątyni Gotów
Tyś jest Mrok [oto imię!] w którym słabość moja
może się jarzyć i mglić znikać albo
Tyś jest gorzka wygrana tyś utraty bojaźń
Mroku domkniętych powiek nie skażony chwalbą