Wiersz miłosny Bohdana Urbankowskiego pod tytułem Podróże

Podróże

Gdy wyjeżdża twój mąż moja żona

my także udajemy się w podróż

tyle dni czekaliśmy kochany

kochana moja

 

Tramwaj o białych żaglach przybija do przystani

na drugim końcu miasta. Przez ulice

idziemy — lecz jakbyśmy biegli

po schodach

w słońce

to już

to za tymi drzwiami zapomniane lato i lata czekające

jak ogród za wysoką bramą — trzeba tylko

tylko nacisnąć klamkę — czekaj —

czekaj przeniosę Cię przez próg

kochana moja

Patrzę w okno: Twoje drzewo, Twój obłok i smutek

dotykasz ręką książek — tych samych co ja — przed snem

wychylasz się przez obraz z którego i ja czasami

wszystko jedno — w błękit nieba czy asfaltu

byle odlecieć!

 

Wędrujemy przez swoje mieszkania jak wędruje się przez obce kraje

odkrywamy na powrót rzeczy proste

i magiczne: stół łóżko zakurzony

wazon na kwiaty

Potrafimy ze śmiechem przekraczać przekraczać wszystkie granice

na dnie oczu przemycając światło

Dokądkolwiek stąd odejdziemy

kochany

kochana moja

wszędzie

nawet w ciemności

nawet w ciemności — zamykając oczy

będziemy widzieć to światło