W kręgach drzwi
Carl Sandburg
Kocham go, kocham go, trzepotały jej wargi
I formowała jego imię na języku swym i śpiewała je
I posyłała mu wiadomość, jak bardzo go kocha,
Tak bardzo, że śmierć jest niczym; praca, sztuka, dom,
Wszystko jest niczym, jeżeli jej miłość
Nie jest najważniejsza; wargi jej trzepotały,
Kocham go, kocham go; a on widział drzwi
Otwierające się w inne drzwi i jeszcze następne
Drzwi, ciągle i bez końca drzwi, i wysokie lustra
Oddające podwójne i potrójne złudzenie drzwi,
Zakręcające korytarze luster i drzwi, niektóre
Z gałkami, a inne bez gałek, otwierające się z wolna
Pod ciężkim naporem, a inne odskakujące
Od dotknięcia i zwyczajnego: hej. I wiedział, że
Gdyby zechciał, mógłby ją dogonić, biegnącą
Przez te kręgi drzwi, słysząc niekiedy
Jej szept, kocham go, kocham go, a kiedy indziej
Tylko wabik wysoki śmiechu, o pięć czy dziesięć
Drzwi przed sobą, albo za sobą,
Albo świegotliwe szt, szt, po kątach
Wśród wysokich zakurzonych luster. Wyśpiewywała
Kocham, kocham, kocham, urywane i prędkie dźwięki
Cienkim i wysoko brzmiącym sopranem, a on pojmował
Ich znaczenia, śmiechu wysoki wabik, drzwi
We drzwiach i te lustra, i nie kończącą się pogoń
Z pokoju do pokoju, w miejsca bez wyjścia, z których
Ciągle otwierały się inne wyjścia.
Ameryka
Przełożył z angielskiego
Robert Stiller