Wiersz miłosny Daniela Naborowskiego pod tytułem Łowy

Łowy

Cicho, cicho, Kupidynie,

Tu w tej zielonej krzewinie,

Lub pada, lub słońce wschodzi,

Śliczna łania się przechodzi.

 

Wej trop świeży; serce czuje,

Że gdzieś w pobliżu żeruje.

Weźmij łuk i prędkie strzały —

Ono, ono, zwierz zuchwały!

 

Teraz strzelaj, Kupidynie!

 

O ślepy Wenery synie,

Coś uczynił najlepszego?

Mnieś postrzelił, a prędkiego

Zwierzaś chybił; on bez szkody

Przez gęstwy gdzieś i przez wody

Przepadł i nie masz nadziei,

Że się wróci do tej kniei.

 

Ja z łowy, łowczy ubogi,

W sercu noszę postrzał srogi.