Mężczyźni których kochałam
Dorota Chróścielewska
Mężczyźni których kochałam powracają w snach
Przynoszą cukierki w folii i różowe gladiole
Rosną im skrzydła Poprawiają krawat Strzepują grzebień
A ten maturzysta całuje mnie w splamiony atramentem polik
Co dzień wnoszę ci do naszego domu nową klęskę
Sprawdzam pod światło czy błyszczy Starannie
układam ją w serwantce Spójrz już się nie mieszczą
moje klęski w tym domu Trzeba zmienić dom
Przynosisz mi cukierki w folii i różowe gladiole
I sprawdzasz na zegarze jakże mnie ubyło
w naszym Rzymie i Krymie W naszej Fraszkacnocie
Czytam Austina Warrena albo Agatę Christie
Obmyślam proch lub przepis na zupę ogórkową
I skrzydła ci nicuję abyś mógł powrócić
Liczę godziny Liczę dni Pieniądze
wyrzuciłam przez okno Spójrz oto nakładam
najjedwabniejszą z halek najjaśniejszą z łez
i z klęsk najdonioślejszą
Do mężczyzny którego kocham powracam w snach