Penelopa XX wieku
Elizaweta Bagriana
Nie jestem starogrecką Penelopą,
Która pokornie szatę tka i pruje,
I lat dwadzieścia czeka na Odysa,
Zagubionego pośród mórz i lądów,
Przez nimfy wysp nieznanych więzionego
Aby powrócił do niej — i to wtedy,
Gdy wierny pies zaledwie by go poznał.
Nie chcą się tlić i drżeć niby kaganek
W celi klasztornej,
I topnieć niby zapomniana świeczka
W bezpłodnym swym płomieniu,
I ronić łez nad rozłożoną mapą
Niby nad szatą mniszą,
Myślami gonić po obszarach mórz
I po zatokach dziwnych,
I bać się wszystkich Ew na ziemi —
Białej i zimnej mieszkanki północy,
Ciemnej, płomiennej mieszkanki południa ...
Mnie nie wystarczą wynalazki
Anten i kabli niezliczonych,
Które oplotły wodę, ziemię i powietrze,
Depesze lakoniczne wystukując
Miłości twojej roztargnionej!
Chcę ją odczuwać tutaj, drżąca,
Najpierwotniejszym wynalazkiem —
Pięciu zmysłami, które Bóg nam dał,
Tak jak ostatni człowiek na tej ziemi,
Jak najnędzniejsze stworzenie na świecie,
Tak jak ostatnia i pierwsza kobieta.
Przełożył Seweryn Pollak