Gdy ode mnie odchodzisz
Etheridge Knight
Lśniące albumy płyt rozrzucone
na podłodze odbijają światło
lampy, a ostre refleksy ranią
mi oczy, kiedy na ciebie patrzę, jak siedzisz w kucki wśród płyt
z wąsikami piany po piwie.
Także
cienie na twych policzkach od długich rzęs
fascynują mnie prawie tak samo jak dołeczki
na twoich policzkach, ramionach i nogach:
dołeczki, dołeczki, dołeczki...
Nucisz
razem z Mathisem — och, jak ty kochasz Mathisa
z jego polerowanymi włosami i głosem jak rtęć, co
tańczy wśród gwiazd i wiruje w kanionach
jak wiatrem zwiewany śnieg. Czasem myślę, że Mathis
mógłby mi cię zabrać, gdybyś mogła być pełna
beze mnie. Patrzę na zegarek. Już czas.
Wstajesz
cicho, idziesz do sypialni, by zrobić makijaż:
czerwony na wargach, czarny pod oczami,
a ja opieram się o futrynę, palę i widzę,
jak starzejesz się w moich oczach, palę, dlaczego
tyle mówisz, gdy się ubierasz, i uśmiechasz się, gdy bierzesz
swoją wielką skórzaną torbę? czy nie wiesz, że gdy
ode mnie odchodzisz, idę do okna i obserwuję cię?
i umieram, gdy widzę,
jak znikasz w cieniu ulic,
by gwizdać i uśmiechać się do facetów.
Przełożył
Tadeusz Rybowski