Wiersz miłosny Ewy Lipskiej pod tytułem Za tyle lat

Za tyle lat

Za tyle lat na ile będą wyglądać

o ile dojrzeją do mówienia o nich

za tyle lat powrócę popatrzeć na chwilę

dom mój krokiem skończonym przypomnieć.

 

Drzwi otwarte. Och przeciąg! Nie zamknąłeś mój drogi

i rozmowy nasze uleciały.

Teraz świat je podsłucha. Teraz świat je rozniesie.

Będą jeszcze raz umierały.

 

Jak niewiele się zmienia.

Pokój godny zaproszeń na herbatę.

W krzesłach lekko wytartych drżą jeszcze nasze cienie.

Już półcienie. Wypełzły przez lato.

 

Stół pokryty wyznaniem. Moim. Twoim. Już nie wiem.

Talon szczęścia. Nie wykupiony.

Zawsze byłeś niedbały. Jeszcze kwiaty dla ciebie

stoją chude wyschnięte zdumione.

 

Jeszcze wiersze. Ach wiersze wsparte niemym porywem

teraz z ręki do ręki przenoszę.

Ale wiersze jak wiersze. Ale wiersze jak życie.

Może tylko trochę bardziej siwe.

1967