Trzy wieczory z poetą — Wieczór drugi: Bilard
Ewa Sonnenberg
— Dobry wieczór Napisałem dla Pani wiersz —
Pozbawiamy się siebie Dłoń od środka parzy atrament
Kropla wytoczona z próżni zranionego umysłu Płynny
rozum w garści maleje do wymiaru liter Skargi
— Dobry wieczór —
Obija się o żarłoczne konary Nic z niego nie zostanie
Jęczy wykręcony z bólu znów tylko skopiował świt
W oderwaniu przeszył życie żałosnym epigramem
Wilgotna kora odstaje na szyi jak nie doprasowany
kołnierzyk wyjściowej koszuli Wisielec próbował nazwać
stopy odbite w jedności koła z trójkątem
— Wejdźmy na samą górę —
Symetria sformułowała te schody i upokorzy tego który je
wybudował Na tych schodach była sarną Zachowała sierść między
zębami Zwierzęca nie do oswojenia Może kiedyś
kupi ławkę na ewentualną noc
— Dlaczego w Pani domu nie ma drzwi i okien ? —
Wystarczy że otwiera i zamyka świadomość gościom weselnym
Rozżarzony klucz pozbawia wzroku Nietykalni ślepcy patrzą prosto
w słońce nie wiedząc na co patrzą
— Dobranoc —
— Kolorowych snów —
— Kolorowych bil —
Przy tym rozdaniu odrzuci reguły poezji