Wiersz miłosny Franciszka Kowalskiego pod tytułem Odwiedziny

Odwiedziny

Sonet

Widziałem ją... ach! długom za tym szczęściem gonił!

Wszedłem... ozwał się dzwonek... wybiegła... to ona!

Stanęła... mym widokiem zlękła... przerażona;

i anielskie jej lice rumieniec zapłonił.

Chwyciłem dłoń jej śnieżną, i gdym oczy skłonił,

Lube, słodkie westchnienie wypadło mi z łona,

Wyrwała dłoń z mej ręki, jakby postrzeżona,

Jak ukrytą jej oku cichąm łzę uronił.

 

Usiadłem; obojętnej jąłem się rozmowy,

Udawałem oziębłość zmuszonymi słowy

I odszedłem, na lekkim przestając ukłonie.

 

Lecz jaka walka uczuć wrzała w moim łonie!

Byłem Heklą, przy której śpi całun zimowy,

Która lodem okryta, wewnątrz ogniem płonie.