Pieśń
Franciszek Zabłocki
Minęły chwile bujnej młodości,
Jak więc kwiat róży mija niepowrotny,
A jam nie oddał hołdu miłości,
Nie byłem jeszcze dotąd zalotny.
Mijają latka mego młodzieństwa,
Rozum się z pieluch otrząsł surowy,
Ten na mnie gdera o stan bezżeństwa...
Panie, słuchać cię jestem gotowy.
Czasie! Acz z tobą i wiek nasz leci,
I coraz to nam urywasz latek,
Ja ci mam wdzięczność za krzyżyk trzeci,
Bom z nim dopiero odebrał statek.
Nuż, serce moje, życia sprężyno,
Zacznij być czułe, gdyś już stateczne;
Bez tego wszystkie miłostki giną,
Lecz przy nim zawsze będziesz bezpieczne.
Serduszko moje, rucho przyjemne!
Uderz do serca pięknej Hanety;
Raczej ci w chęciach będzie wzajemne
Biegnąc do tkliwej wraz z tobą mety.
Już mi więc podaj, Amorku, pręty,
A ja pochodnię swoją, Hymenie!
Płomień ten w naszym sercu zajęty
Ostatnie chyba zgasi westchnienie.