Oda do radości
Frank O'Hara
Będziemy mić wszystko czego pragniemy i nie będzie więcej śmierci
na pięknych równinach ani w restauracjach
za nasz symbol przyjmiemy wulgarny śmiech materialisty
z nienasyconego pożądania
i ulice wypełnią się postaciami pędzących zawodników
a fotografie morderców egocentryków i gwiazd filmowych
będą nabrzmiewać jak żywe na ścianach, w książkach i łaźniach
by napierać na nasze płonące ciała nie ra lecz nieustannie
tak jak woda spływa ze wzgórza do zbiornika pełnego po brzegi
żmija nurkuje po ostatnie strusie jajo
a poduszka pełna pierza pyszni się pod spoczywającym monolitem
pocącym się jawnie po rozkosznym wysiłku obok
grobu miłości
Nie będzie więcej śmierci
Grób miłości ujrzymy jako miły przelotny widok w pobliżu
wiązu co zaklął w korzeniach imiona kochanków
i nie będzie więcej muzyki prócz uszu przy wargach i więcej dowcipu
prócz języków przy uszach ani więcej bębnów prócz uszu przy udach
gdy wieczór pokazuje nagość nie znaną wyobraźni przodków
a wyobraźnia ruszy chwiejnym krokiem jak zmęczona
kochanka o ciele z kości słoniowej pod rzeźbiącym naporem żądzy
która nie zawodzi jak długodystansowiec ze Szwecji lub Liberii
okryty złotem
tak jak lawa płynie wzwyż i ponad rezygnacją dalekiego uśpionego miasta
a pustelnik pragnący samotności osiąga ją na koniec
i ciężar zewnętrznego żaru druzgocze Purytanina nienawidzącego
upału którego grzech co sam siebie zwalcza staje się
na koniec stosownym grobowcem by miłość mogła żyć
Gmachy wystrzelają w zawrotne powietrze jak miłość
pnie się po oszałamiającym życiu które wybrała raz na zawsze
tymczasem na niebie uczucie nieposkromione tkliwości zniży lot ptak
i zmieni ich kierunki jak much pełzających po członkach ciała
zajętych czymś innym
spływających perlistym potem na prześcieradłach chwilowej uwagi
a schnące włosy wywołują trwożliwą wypowiedź w organach
spiętrzonych jak gmachy
ku potrzebom chwilowych sąsiadów
sączących głód przez serce by dożylnie karmić pożądanie
podobnie bogowie postępują z ludźmi nieświadomie łącząc
światła i ciała lub legendy wiodące swych bohaterów przez mroki
ku zakładaniu
wielkich miast gdzie życie tak długo można utrzymać jak długo
czas zatrzymuje się przy cocktailach w barze i po obiedzie
daj nam żyć razem z nim
Nie będzie śmierci
Przełożyła
Teresa Truszkowska