Wiersz miłosny Gabriela Leonarda Kamińskiego pod tytułem Czuwasz nad moim snem

Czuwasz nad moim snem

Czuwasz nad moim snem

z głową wciśniętą w zakamarki skóry.

Rozprostowujesz rękę nad moim ciałem,

lecz nie ma mnie na wyciągniętej dłoni.

Parapet przebudzony kaszle za ścianą

stając się cienką kreską nieba

nad naszymi głowami.

Wyplątani z prześcieradeł zsupłaliśmy się

z milczeniem warg w węzeł

bezsenności.

Stwarzasz mi noc z pustych łóżek,

przenicowujesz ją na drugą stronę czasu.

 

Czuwasz nad moim snem oddając mi

milczenie nie domkniętych oczu.

Może spotkamy się na ich dnie

odwróceni do siebie plecami.

Powiedz, czy ciągle jeszcze nosisz

w sobie moje nieprzespane noce?

Poruszamy się między brzegami ciał

ślepi z otwartymi oczami.

Wkrapiając się w moją skórę

oddalasz działanie środków nasennych

poza granice krwi.

Nasza miłość, o której wiem tak mało,

że muszę milczeć, aby nie nadepnąć

na jej cień, bo jest tak jak ty

cienką kreską pozostawioną

poprzedniego dnia w środku wiersza.

14 kwietnia 1985