Miłość i śmierć
George Gordon Byron
Widziałem cię, gdy wróg był o krok blisko,
Jak już mierzyłaś w niego — w siebie — we mnie.
Lepiej paść — niż na lot kreślony nisko
Miłość i wolność zamienić nikczemnie.
Widziałem cię wśród fal, gdy nieprzytomnie
Łamał się okręt na skałach, a morze
Każdym natarciem zbliżało cię do mnie;
Pierś moja łodzią — lub śmiertelnym łożem.
Widziałem cię — i wzrok twój febrą szklany —
Gdy mnie na ziemię niemoc powaliła,
Z której bym nie wstał — czuwaniem sterany —
Gdyby przedwczesna skryła cię mogiła.
Nagły wstrząs ziemi rozkołysał mury,
Ludzi z naturą sprzęgł i pchnął na siebie.
Za kim wołałem w sklepień mrok ponury?
Za tobą. Kogom ocalić biegł? Ciebie.
A gdy ból gasił myśli i jak w matni
Niewysłowione zamykał i grzebał,
Zawsze ku tobie — nawet w tchu ostatnim,
Rwało się serce, ach! częściej, niż trzeba.
Tak było. Jednak za tym serca głosem
Nie idziesz! Trudno miłością nam rządzić.
Ciebie nie winię, że moim jest losem
Żarliwie, próżno kochać cię i błądzić.
Przełożył Juliusz Żuławski