Chociażby wrogów tysiące
Hafiz
Chociażby wrogów tysiące
zmierzało ku mojej zgubie,
gdy miły jestem dla ciebie,
nie myślę o ich wrogości.
Gdyby nie żywa nadzieja
na połączenie się z tobą,
każda chwila rozłąki
groziłaby moją zgubą.
Gdyby mnie każdy powiew
nie darzył twoim zapachem,
każdej godziny bym z bólu
odzierał się z szat — jak róża.
Biada mi, jeśli mi oczy
w sen zajdą od twego obrazu,
nie daj Bóg, bym cierpliwie
znosił rozłąkę z tobą.
Lepsze są rany od ciebie,
niż innych kojące okłady,
i lepsza od ciebie trucizna,
niż opium z nie twojej ręki.
Cios twego miecza przede mną
życie wieczne otwiera,
śmiercią dla ciebie — zdobywam
wieczystą radość dla duszy.
Nie ściągaj wędzidła, bo nawet
ciosom twojego miecza
ufnie powierzę głowę
i wodzy nie wyrwę z twej dłoni.
Kto w całości ogarnie
prawdziwą twoją istotę?
Każdy pojmuje cię tylko
na miarę swojego rozumu.
W ludzkich oczach, być może,
panem świata jest Hafiz,
który w proch u drzwi twoich
składa nikczemną głowę.
Przełożył
Władysław Dulęba