Wiersz miłosny Hafiza (Hafeza) pod tytułem Chociażby wrogów tysiące

Chociażby wrogów tysiące

Chociażby wrogów tysiące

zmierzało ku mojej zgubie,

gdy miły jestem dla ciebie,

nie myślę o ich wrogości.

 

Gdyby nie żywa nadzieja

na połączenie się z tobą,

każda chwila rozłąki

groziłaby moją zgubą.

 

Gdyby mnie każdy powiew

nie darzył twoim zapachem,

każdej godziny bym z bólu

odzierał się z szat — jak róża.

 

Biada mi, jeśli mi oczy

w sen zajdą od twego obrazu,

nie daj Bóg, bym cierpliwie

znosił rozłąkę z tobą.

 

Lepsze są rany od ciebie,

niż innych kojące okłady,

i lepsza od ciebie trucizna,

niż opium z nie twojej ręki.

 

Cios twego miecza przede mną

życie wieczne otwiera,

śmiercią dla ciebie — zdobywam

wieczystą radość dla duszy.

 

Nie ściągaj wędzidła, bo nawet

ciosom twojego miecza

ufnie powierzę głowę

i wodzy nie wyrwę z twej dłoni.

 

Kto w całości ogarnie

prawdziwą twoją istotę?

Każdy pojmuje cię tylko

na miarę swojego rozumu.

 

W ludzkich oczach, być może,

panem świata jest Hafiz,

który w proch u drzwi twoich

składa nikczemną głowę.

Przełożył
Władysław Dulęba