Chodź, rozsypiemy kwiaty
Hafiz
Chodź, rozsypiemy kwiaty
i wino wlejemy do czarki,
zburzymy niebieską powalę,
wzniesiemy nowy fundament.
Gdy żałość każe swym armiom
przelewać krew zakochanych,
ja z sakim ruszymy cwałem
i rozwalimy jej zamek.
W pąsowy płyn w kielichu
wlejemy wodę różaną,
na wiatr niosący zapachy
cukier w kadzidle rzucimy.
Gdy w ręce masz rud cudowny,
odezwij się pieśnią cudowną,
abyśmy gazal śpiewali,
takt wybijając nogami.
Wznieś, wietrze, pył naszych istnień
do jego królewskiej mości,
abyśmy króla dobrych
spotkali oko w oko.
Jeden rozumem się pyszni,
kto inny bezsensy plecie —
chodź, wyłożymy te sprawy
tam, przed obliczem sędziego.
Jeżeli pragniesz raju,
chodź z nami do domu wina,
byśmy cię kiedyś w dzbanie
skąpali jak w źródle Kausara.
Na pięknie pieśni, na słowach
nikt się tu nie zna w Szyrazie:
chodź, Hafizie, pójdziemy
gdzieś do innego królestwa.
Przełożył
Władysław Dulęba