Wiersz miłosny Hafiza (Hafeza) pod tytułem Gdybyż Turczynka ta z Szyrazu

Gdybyż Turczynka ta z Szyrazu

Gdybyż Turczynka ta z Szyrazu

zechciała sięgnąć po serce moje,

za jeden jej hinduski pieprzyk

dałbym Bucharę, Samarkandę!

 

Przynieś mi, saki, wino ostatnie,

bo już tam w raju nie odnajdziesz

ni brzegów wody Roknabadu,

ani różanych grzęd Mosalli.

 

Ach, te Cyganki słodkouste,

zalotne, miasto podburzają,

tak sercu spokój odbierają

jak Turcy, żądni wciąż grabieży.

 

W nie spełnionej mej miłości

pełnia uroków ukochanej.

Bo czyż potrzebne pięknej twarzy

puszek i pieprzyk, tusz, bielidło?

 

Dobrze mi znany czar Jusufa,

uroda z dnia na dzień piękniejsza,

co zza zasłony niewinności

wydobyć zdoła miłość Zulejchy.

 

Czy ty wyrzuty będziesz czynił,

czy ja przekleństwa będę miotał,

cierpką odpowiedź mają dla nas

najsłodsze wargi rubinowe.

 

Posłuchaj słów mych, ty, co kochasz,

bo młodzi ulubieńcy szczęścia

nad własne dusze ukochali

słowa napomnień mądrych starców.

 

Słuchaj rad wina i muzyki,

tajemnic świata nie dociekaj,

bo nikt rozumem nie rozwiązał

i nie rozwiąże tej zagadki.

 

Wypowiedziałeś już swój gazal,

jakbyś na sznur nanizał perły,

bo słowa wierszy twych, Hafizie,

więzami plejad wiąże niebo.

Przełożył
Władysław Dulęba