Wiersz miłosny Hafiza (Hafeza) pod tytułem Nikt nie widział twej twarzy
Nikt nie widział twej twarzy
Hafiz
Nikt nie widział twej twarzy,
a masz zalotników tysiące;
dopiero jesteś w pączku,
a wielbią cię setki słowików.
Wszedłem w twoje zaułki,
a obcych jak ja tu nie ma,
choć nie mniej obcych ode mnie
są w tym kraju tysiące.
Nie ma różnicy w miłości
do celi klasztornej i ruin —
tam, gdzie widzimy jasność,
jest i twarz ukochana.
Tam, gdzie myśli przydają
blasku samotnej celi,
tam wystarczy klasztorna
kołatka i imię krzyża.
Kto kocha tak, aby miła
na jego los nie spojrzała?
O, chodżo, to nie choroba —
jest lek na twoje cierpienie.
O, płacz, Hafizie, to wszystko
w końcu nie jest daremne,
choć takie dziwne to słowa,
taka niezwykła przypowieść.
Przełożył
Władysław Dulęba