Wietrze, gdybyś przechodził
Hafiz
Wietrze, gdybyś przechodził
przez miasto mojej kochanej,
przynieś mi zapach ambry
z warkoczy mojej kochanej.
Toż dla jej życia z wdzięcznością
oddałbym moje życie,
przynieś mi tylko westchnienie
z piersi mojej kochanej.
A gdyby dla twej łaskawości
za wielkie to były ciężary,
przynieś mym oczom choć pyłu
od progu mojej kochanej.
Biada mi. Rękę wyciągam
żebrząc o chwilę widzenia;
może choć we śnie zobaczę
obraz mojej kochanej.
Jak szyszka jest moje serce,
a drży jak liść wierzbowy
od westchnień za smukłą jak jodła
kibicią mojej kochanej.
Chociażby moja kochana
za nic mnie kupić nie chciała,
nie sprzedałbym światu i włosa
z głowy mojej kochanej.
Co będzie, jeżeli ona
wywikła się z moich smutków?
Wszak Hafiz jest nędznym sługą
w niewoli mojej kochanej.
Przełożył
Władysław Dulęba