Wiersz miłosny Hafiza (Hafeza) pod tytułem Zwabiony zapachem kwiatów
Zwabiony zapachem kwiatów
Hafiz
Zwabiony zapachem kwiatów,
wyszedłem o świcie do sadu,
żeby jak słowik szalony
znaleźć lekarstwo na smutek.
Przypatrywałem się pilnie
urokom róży pąsowej,
która wśród nocy ciemnej
paliła się jak pochodnia.
Taka wyniosła i pyszna
urodą swą i młodością,
że tysiąckrotnym chłodem
ściska serce słowika.
Napełnił się narcyz ponętny
łzami tysiąca utrapień,
podłożył namiętny tulipan
pod serce i duszę sto żarów.
Lilia wyciąga język
jak miecz, gotowa do zwady,
anemon usta rozwiera
jak zadziwiony głupiec.
Te, jak czciciele wina,
kielichy trzymają w rękach,
te, jak saki, chwytają
w dłonie czarki pijanych.
Radość, wesele, młodość
naucz się chwytać jak kwiaty.
Słowa proroka, Hafizie,
nie inną mają wymowę.
Przełożył
Władysław Dulęba