Wiersz miłosny Haliny Poświatowskiej pod tytułem po co umyłam piersi

po co umyłam piersi

po co umyłam piersi

i każdy włos z osobna

czesałam w wąskim lustrze

puste są moje ręce

i łóżko

 

cienki scyzoryk nocy

rozciął obrączkę

półksiężycem zwisła

pod brzemienną w pąki jabłonią

 

szamocę się szarpię

krochmaloną koszulę

wydyma wielki wiatr

 

mój brzuch jest gładkim stawem

piersi — rozpieniona woda

ugłaskać je — ugłaskać — ugłaskać

 

światło dnia pijane z niemocy

znajdzie moje zeschłe usta

i niechętnie i obco

mglisto je ucałuje — odejdzie