Jej skóra: chłodna jak śnieg
Heinz Czechowski
Jej skóra: chłodna jak śnieg.
Jej oczy: jaka wielka światłość!
Jej ręce: wszystkie możliwości rąk.
Obejmują: wiatr,
Chmury, ciepłe deszcze.
Deszcze, chmury, wiatr: wszystko
Jednocześnie. I oddech zwinny,
Szybki pośród moich dłoni.
O nic nie pyta. Nie wiemy,
Co się zdarzyło na ulicach,
I sami ustalamy świat
Szybki i zwinny. Nie dla nas
Biją wahadła zegarów,
Stronice książek są nie tknięte, słowa
Prawdy. Były w nas
Wiecznie zmieniające się struktury.
Teraz waży to tylko,
Co było możliwe i
Dostatnie.
Nasze ciała błyszczą
Wszystkimi wariacjami refleksów. Światło
Przystanęło w cieniu włosów,
Gdy takie stargane.
Potykając się i padając,
Wzniesiony i powalany,
Sam uprawniony i czując
Wspólne prawo, odezwałem się:
Teraz nie mów, bo myśli
Roztapiają się jak śnieg,
Jak śnieg twojej skóry,
Jak chłodny śnieg twojej skóry
Od pocałunków wiatru.
Przełożył
Konrad Frejdlich