O zatraceniu skromności
Hinduska poezja miłosna
Ona
Drzwi skromności nie zdzierżą naporu mej chuci,
A mój opór nie sprosta pragnieniu.
Gdy się zdrzemnę, głód pieszczot natychmiast mnie cuci,
Chociaż świat pozostaje w uśpieniu.
Ukryć prawdę próbuję, jak mogę i umiem,
Lecz zawodzi mnie nagle odwaga.
Jedno lekkie potknięcie i oto przed tłumem
Staję nagle bezbronna i naga.
Powściągliwość człowieka, co nie jest natrętny,
Jest mi obca, bo cierpię za wiele.
Czyżby ból poniżenia aż tak był ponętny,
By mi kazał biec za dręczycielem?
Gdyby jednak mój miły przede mną tu stanął,
Zamknął nagle w uściskach porywczych,
Tuszę, że moje dąsy natychmiast ustaną,
Pancerz pryśnie pod kopią zdobywcy.
W każdej chwili porzucę swe mroczne więzienie,
By doń pobiec pokorna i karna.
I topniejąc jak masło w zetknięciu z płomieniem,
W proch się skruszę jak zboże na żarnach.
Przełożył
Bohdan Gębarski