O zgadywaniu oznak miłości
Hinduska poezja miłosna
On
Wielki ból mi zadają jej oczy-płomienie,
Lecz zarazem ratują z płomieni.
Czasem w nich odgaduję coś jak przyrzeczenie,
Że się wszystko na lepsze odmieni.
Właśnie na mnie spojrzała, gdym wzrokiem uciekał,
Mając w sercu radosne przeczucie.
Potem oczy spuściła i już się uśmiecha
Czeka, aż się z kolei odwrócę.
Teraz w twarz mi nie patrzy, lecz wzrokiem w krąg toczy,
Tylko śmiech ma na ustach chwilami.
I choć język mnie gromi gdy śmieją się oczy —
Jego szorstkość nikogo nie zmami.
Gniewne usta miotają pioruny wspaniałe,
Oczy mówią, że już ją posiadam,
A gdy pragnę się bronić przed jej trybunałem,
Wybuch śmiechu mi wnet odpowiada.
Obojętność pozorną i obcość udając,
Łudzi się, że pozory zachowa.
Lecz gdy oczy ślą listy i wnet je czytają,
Niepotrzebne są usta i słowa.
Przełożył
Bohdan Gębarski