na małej farmie w pobliżu małego miasteczka Braintree pod Bostonem, który mogli oglądać z pobliskiego wzgórza, gdzie wypuszczali się na spacer w pogodne dni. Ponieważ dom był tak duży, że bez trudu pomieścił kancelarię adwokacką Johna, spędzali ze sobą dużo czasu; niepotrzebne były listy. Ich pierwsze dziecko, córeczka, zwana "Nab-by", urodziła się w lipcu 1765 roku, a syn, John Quincy, w niecałe dwa lata później. W wyniku rosnącej praktyki Johna i jego zaangażowania w działalność polityczną wychowanie dzieci i zarządzanie domem oraz farmą coraz bardziej spadało na barki Abigail. John brał aktywny udział w wydarzeniach związanych z polityką Brytyjczyków w ich amerykańskich koloniach, a zwłaszcza w czynnych protestach towarzyszących wprowadzeniu Ustawy stemplowej w roku 1766. Borykał się rozpaczliwie, starając się pogodzić sprzeczne wymagania domu i rodziny z działalnością adwokacką i polityczną, ale w końcu pojął, że są to sprawy, których nie da się pogodzić. W styczniu 1768 roku już bez wahania przeprowadził się z rodziną i biurem do Bostonu, gdzie praktykował jako adwokat i udzielał się politycznie.
Przeprowadzka była na rękę Abigail, której podobało się ruchliwe szesnastotysięczne miasto, pomimo hałasu i zanieczyszczenia. W miarę jednak poszerzania się praktyki, John spędzał w domu znacznie mniej czasu. Niektóre z jego spraw pociągały za sobą polityczne implikacje. Zgodził się bronić Johna Hancocka, jednego z przyszłych sygnatariuszy "Deklaracji niepodległości", oskarżonego o przemyt. Reprezentował też czterech marynarzy, którzy podczas bójki zabili oficera Royal Navy, gdyż nalegał, aby wstąpili do tej szacownej formacji. Kiedy do Johna wpływały sprawy łączące się z konfliktem między koloniami a koroną, jego sympatie były przeważnie po stronie tych pierwszych. Ale w swoim najsłynniejszym procesie bronił brytyjskiego kapitana i jego ludzi, którym zarzucono zamordowanie pięciu kolonistów podczas tzw. bostońskiej masakry, w marcu 1770. Był jedynym prawnikiem w okolicach Bostonu, który podjął się tej sprawy, oprócz adwokatów o probrytyjskich sympatiach. Chociaż zarówno on, jak i Abigail obawiali się zemsty rozjuszonego tłumu i negatywnego wpływu na jego karierę, głęboko wierzyli w święte prawo oskarżonych do obrony. Na szczęście termin rozprawy odłożono do jesieni, a w tym czasie wzburzenie opadło, tak że można było spokojnie zakończyć dochodzenie i wydać wyrok. Przewidywał on dla dwóch żołnierzy lekkie kary za zabójstwo; kapitana i sześciu innych oskarżonych uniewinniono. A John nie tylko nie naraził się na gniew opinii publicznej, ale nawet - dzięki swej odwadze, przekonaniom oraz przywiązaniu do demokratycznych zasad - umocnił swą pozycję. Abigail, na którą również spłynęły pochwały, chociaż nie w takim stopniu, na jaki zasłużyła, rozpierało poczucie uzasadnionej dumy.
Miała wiele okazji, aby uczestniczyć od strony kuchni w politycznej działalności swego męża. Wiele zebrań odbywało się w ich domu, gdzie jej inteligencja i dowcip zyskały w tym męskim światku zasłużone uznanie. Między osobistościami, które brały udział w tych zebraniach, był zapalczywy kuzyn Johna, Sam Adams, i jego żona. Chociaż John był bardziej konserwatywny i ostrożny w sądach niż Sam, niemniej wzajemna przyjaźń i prowokujące dyskusje dawały wszystkim czworo wiele przyjemności i satysfakcji. Dla Abigail nie było nic przyjemniejszego niż towarzyszyć Johnowi podczas różnych towarzyskich imprez i, gdy czas jej na to pozwalał, obserwować go w sądzie podczas akcji. Kiedy jednak w czerwcu 1770 roku został wybrany do Parlamentu Stanu Massachusetts, częsta nieobecność męża w domu w okresie sesji uświadomiła jej, jakiego poświęcenia będzie od niej wymagać działalność Johna.
Szybkie pięcie się w górę po stopniach politycznej kariery negatywnie wpłynęło pod koniec 1770 roku na stan zdrowia Adamsa. Zaniepokojeni, przeprowadzili się ponownie z czworgiem dzieci do Braintree, gdzie powietrze było czystsze i gdzie mógł prowadzić spokojniejszy tryb życia. W następnych dwóch latach, podczas których kontynuował praktykę adwokacką, jego zdrowie tak się poprawiło, że mogli w listopadzie 1772 roku powrócić do Bostonu. Wkrótce potem bostońska Partia Herbaciana, z którą nic ich nie łączyło, stała się zarzewiem antybrytyjskich nastrojów w kolonii. Anglia zareagowała na bunt próbą blokady miasta oraz innymi środkami mającymi na celu jego izolację. Aczkolwiek wysiłki Anglików - w chwili gdy Boston uzyskał poparcie innych kolonii - spełzły na niczym, utwierdziło to Adamsów w obawach o przyszłość Ameryki oraz o ich własny los.
Niepokój ich osiągnął szczyt jesienią 1774 roku, kiedy John został wysłany na cztery miesiące do Filadelfii jako delegat na pierwszy Kongres Kontynentalny. Samo zwołanie Kongresu wskazywało już na buntownicze tendencje, można się więc było spodziewać, że Brytyjczycy zechcą zaaresztować delegatów, wysłać do Anglii i tam oddać ich pod sąd. Korespondencja stanowiła wątłą rekompensatę miłości Adamsów, ale nic innego nie pozostawało. Dzieliło ich od siebie około sześciuset kilometrów, które listownie można było pokonać w ciągu dwóch