okazała się nieprawdą - Ben i Debora zostaliby poddani chłoście i skazani na dożywotnie więzienie za bigamię. Oczywiście nie było już mowy o żadnym posagu, a na dodatek w grę wchodziło jeszcze dziecko. Rezerwa Bena towarzysząca narodzinom syna Williama, który w przyszłości miał zostać gubernatorem stanu New Jersey, wywoływała w jego biografach wątpliwości, czy dziecię pochodziło ze związku z Deborą, czy też może innego. Gdyby William był jego nieprawym potomkiem, gotowość Debory, by uznać je za własne, byłaby wystarczającą rekompensatą za brak posagu.
Była też inna przyczyna, dla której Ben chciał się związać z kobietą z porządnego domu. Miał już ponad dwadzieścia pięć lat i targały nim typowe dla tego wieku męskie żądze, a prawo w Pensylwanii było bardzo surowe w sprawach cudzołóstwa i traktowało je na równi z nierządem. W przeszłości przestawał z kobietami niskiego pochodzenia i uważał się za szczęśliwca, że udawało mu się uniknąć syfilisu. Raz jednak zdarzyło mu się wpaść. Nie miał więc ochoty narażać się po raz drugi na takie niebezpieczeństwo. Ryzyko związane z ich związkiem wydawało mu się znacznie mniej groźne. Debora była atrakcyjną dziewczyną i Ben był prawdopodobnie w niej zakochany w stopniu, w jakim stać było mężczyznę o takiej intelektualnej głębi i tak rozległych zainteresowaniach jak on. W tej uliczce bez wyjścia znalazł jednak bezpieczną furtkę. Związek zawarty we wrześniu 1730 nie był formalnym małżeństwem, ale obopólnym porozumieniem na mocy prawa. Debora po prostu zamieszkała z panem Franklinem i przybrała jego nazwisko. Tego typu rozwiązanie nie zostałoby zaakceptowane w Bostonie, ale było do przyjęcia dla mieszkańców Filadelfii, a zwłaszcza dla świeżo połączonych małżonków.
Ben lubił podejmować ryzyko, jak tego dowiódł w późniejszych latach, podpisując "Deklarację niepodległości". Szczęście dopisało mu w obu wypadkach. Marnotrawny mąż Debory, jak chodziły słuchy, zginął w bójce w Indiach Zachodnich; w każdym razie nigdy się już w Filadelfii nie pojawił. Debora była szczęśliwa z Benem, chociaż jego rosnąca sława onieśmielała ją trochę. Była "kohającą żoną", jak nieor-tograficznie podpisywała swoje listy do jednego z najbardziej oczytanych ludzi w Ameryce. Ich miłość była przypuszczalnie o wiele bardziej wyjątkowa, romantyczna i ognista, niż Ben to ujawniał w swoich listach. Posądzenia o małżeńskie "skoki w bok" w późniejszych latach wychodziły zazwyczaj z ust jego zawodowych przeciwników, takich jak John Adams. Jest wielka różnica między nie traktującym poważnie swoich zalotów uwodzicielem a zaprzysięgłym rozpustnikiem, różnica, której John Adams nie potrafił uchwycić. Znacznie ważniejszy zdaniem Bena był fakt, że oboje dokładali wszelkich starań, aby się nawzajem uszczęśliwić.
Wspólnie też podejmowali działania mające na celu zapewnienie dobrobytu. Na Market Street, zaledwie kilka przecznic od miejsca, gdzie Debora ujrzała Bena po raz pierwszy, założyli sklep wielobranżowy oraz gazetę i drukarnię. Ben zarządzał tymi ostatnimi, podczas gdy Debora zajęła się handlem. W ciągu dwóch lat zlikwidowali swoje długi, co - jak twierdził - było głównie jej zasługą. Debora nie wiedziała, jak ortograficznie napisać słowo "kościelny", ale znała się na inwentaryzacji i wiedziała, jak pracować. Pracowali zgodnie i bez wytchnienia, niemal dzień i noc. Odciągnąć go od żony i od pracy były w stanie tylko książki, na które zawsze znajdował czas, oraz pisanie Poor Richard's Almanack. Ten popularny kalendarz miał mu przynieść sławę i pieniądze. Ale dowodem na to, że zajęcia nie zaprzątały go tak bez reszty, były narodziny w 1732 roku ich syna Francisa Folgera. Stracili go cztery lata później podczas epidemii ospy. Ich ostatnie dziecko, córka Sara, urodziła się dopiero w 1743 roku. W tym czasie byli już bogatymi ludźmi.
Korzystne operacje nieruchomościami, inwestowanie w firmy drukarskie i temu podobne przedsięwzięcia przyniosły im znaczny dochód bez koniecznej nieustannej harówki. Dzięki temu Ben mógł w wieku lat czterdziestu wycofać się z interesów i poświęcić od dawna pasjonującym go dziedzinom, takim jak nauka i sprawy publiczne. Był to zwrotny punkt w życiu Debory, jednak znacznie mniej korzystny, jeśli chodzi o jej osobiste szczęście. Skończyło się przyjemne partnerstwo, skończyła się praca we dwoje.
Franklin stał się działaczem pracującym dla dobra kraju; założył pierwszą na świecie bibliotekę objazdową, zorganizował pierwszy w koloniach oddział straży pożarnej w Filadelfii i zreformował policję, udoskonalił system utrzymania ulic i funkcjonowania poczty, zebrał fundusze na szpital miejski oraz przyczynił się do założenia Uniwersytetu w Pensylwanii i Amerykańskiego Towarzystwa Filozoficznego. Dokonał również pionierskich odkryć w dziedzinie elektryczności, w tym możliwości wykorzystania energii elektrycznej do oświetlenia. Był ponadto twórcą paru pożytecznych wynalazków, takich jak tak zwany piec Franklina, soczewki dwuogniskowe i piorunochron. Zajmował się badaniem właściwości Golfstromu i