romantyczną ojcowską miłością, a teraz, kiedy zamieszkał w Paryżu na stałe, z radością wziął na siebje rolę protektora. To rzecz jasna jeszcze bardziej zraziło do niego Sand. W lipcu 1847, po wymianie ostrych listów, nastąpiło całkowite zerwanie.

Mieli okazję spotkać się jeszcze raz w życiu. Wiosną 1848 roku natknęli się na siebie w Paryżu w przedpokoju mieszkania ich wspólnego przyjaciela. Chopin właśnie je opuszczał, Sand dopiero wchodziła. Zapytał, czy miała ostatnio wieści od Solange. Kiedy odparła, że od tygodnia nic o niej nie wie, uprzejmie poinformował ją, że została babką. Opowiedział jej krótko, co wiedział o matce i dziecku, i wyszedł.

Po osiemnastu miesiącach już nie żył. Słowa Sand, że przez długi czas nie mogła się otrząsnąć z przygnębienia, w jakie wprawiła ją jego śmierć, można przypisać skłonnościom do dramatyzacji, ale równie dobrze autentycznemu żalowi. Poruszyła ona jednak już tylko popiół. Z całą pewnością zniknięcie Chopina nie odbiło się negatywnie na jej pisarskiej twórczości. Sand w ciągu dwudziestu siedmiu lat, jakie jeszcze miała przed sobą, napisała tyle, ile podczas minionego ćwierćwiecza. To samo da się powiedzieć o liczbie jej kolejnych kochanków. W relacjach z ostatnich dni jej życia można o nich znaleźć wiele danych, ale nie ma między nimi ani jednej wzmianki o Fryderyku Chopinie.