całkowicie usprawiedliwiona, może mieć decydujące znaczenie. Wybory rzeczywiście były wyrównane, ale żadna ze stron nie miała ochoty wdawać się w skrupulatne liczenie każdego głosu. Jackie pojawiła się u boku triumfującego małżonka rankiem po ostatecznym ogłoszeniu jego zwycięstwa. "Teraz zatem - oświadczył zebranym dziennikarzom - moja żona i ja przygotowujemy się do nowej i to podwójnej roli: w administracji państwowej i rodziców naszego drugiego dziecka".
Jackie miała mniej zajęć związanych z nową administracją niż ze swym nowym dzieckiem, ale jej stanowisko jako pierwszej damy nie było łatwą synekurą. Już samo zajmowanie się korespondencją przerastało możliwości jednej osoby. W skład personelu jej biura wchodziły sekretarki do spraw społecznych i prasowych oraz pani odpowiedzialna za prowadzenie domu prezydenta; Jackie miała także niańkę do dzieci. Piękna para, jaką tworzyli ona i John, uświetniła rezydencję swym wdziękiem i urodą, dzięki czemu Amerykanie okres ich rządów w Białym Domu nazwali później szumnie erą Camelota. Jackie szczególnie cieszyły dwa projekty, które odpowiadały jej artystycznym zamiłowaniom: przemeblowanie pokojów dziecięcych oraz odrestaurowanie Białego Domu z myślą o jego właścicielach, czyli obywatelach Stanów Zjednoczonych. Siedziba urzędu, nalegała Jackie, powinna być nie tylko odnowiona, ale raczej odrestaurowana, aby podkreślić jej historyczny charakter. Przestudiowała w tym celu stertę dokumentów dotyczących Białego Domu, znajdujących się w kongresowej bibliotece, i namówiła Kongres, aby zakwalifikował go do kategorii narodowego muzeum (co pozwalało odjąć od podatków sumy ofiarowane na jego restaurację). W ślad za tym rozpoczęła odtwarzanie przeszłości rezydencji. Zbierała pamiątki, jakie poniewierały się jeszcze w piwnicach i magazynach bądź znajdowały się w posiadaniu różnych kolekcjonerów na terenie całego kraju. W ten sposób w Białym Domu znalazły się: biurko należące do Jamesa Monroe, sofa Dolly Madison, portret Andrew Jacksona, kanapa i krzesło Lincolna i wiele innych zabytkowych przedmiotów. W rezultacie meble otrzymane w darze zostały ocenione na milion dolarów, resztę zakupiono z datków wynoszących drugi milion. Pragnąc w jak największym stopniu przybliżyć odrestaurowany obiekt Amerykanom i nadać temu wydarzeniu odpowiednią rangę Jackie zorganizowała w lutym 1962 roku "Telewizyjny obchód Białego Domu", który sama poprowadziła. Program nadawany na trzech kanałach telewizji komercyjnej obejrzało ponad pięćdziesiąt milionów widzów. Dodatkowo przygotowała przewodnik opracowany przez kuratora muzeum. Przewodnik spotkał się z większą krytyką niż projekt restauracji obiektu (taki kosztowny). Ale i tym razem Jackie była górą; broszura w ciągu osiemnastu miesięcy po jej opublikowaniu rozeszła się w 600000 egzemplarzy. Jej wysiłki, aby uczynić z Białego Domu coś w rodzaju narodowego ośrodka kultury, zostały również uwieńczone powodzeniem. Za kadencji Kennedych słynny East Room Białego Domu gościł aktorów szekspirowskich, sławnych tancerzy, śpiewaków operowych i piosenkarzy oraz artystów tej miary co Izaak Stern i Pablo Casais.
Prezydenta, który początkowo sceptycznie odnosił się do tych projektów, cieszyły osiągnięcia, a także ujawnione zdolności organizacyjne Jackie. Jej dystynkcja i swoboda w czasie urzędowych przyjęć i bankietów wprawiały go w uzasadnioną dumę. A były to przyjęcia dla takich gości, jak: Nehru, de Gaulle, McMillan, Adenauer i Rainier. Jako pierwsza dama od samego początku budziła w nim podziw. Zasłużyła na to szczególnie podczas wizyty we Francji w 1961 roku, gdzie swym urokiem podbiła wszystkich, w tym samego generała de Gaulle'a i jego małżonkę. John wyraził wtedy swoje dla niej uznanie w znanym zdaniu: "Ja tylko towarzyszyłem Jackie Kennedy do Paryża i bardzo się z tego cieszę". W rok później w towarzystwie siostry Lee odwiedziła Indie, gdzie również odniosła sukces.
Podziw Johna dla Jackie nie umniejszał jego wyraźnego zainteresowania innymi kobietami. Przedmiot, zasięg oraz natężenie tego zainteresowania - to przez lata temat podniecających rozmów i domysłów wścibskiego i pruderyjnego otoczenia. Przypuszczalnie waszyngtoński korpus prasowy tolerował niestosowne zachowanie się Ken-nedy'ego, podobnie jak w dziesięć lat później Gerald Ford przymykał oko na niewłaściwe maniery Nixona. Faktem jest, że John i Jackie wielokrotnie mieli oddzielne, chociaż przylegające do siebie sypialnie w Białym Domu. Ale jest również faktem, że Jackie w 1963 roku ponownie zaszła w ciążę.
Ta ciąża zakończyła się przedwczesnym urodzeniem w sierpniu synka Patricka i jego śmiercią w niecałe dwa dni później. Siostra Jackie, Lee, księżna Radziwiłł, przekazała jej wówczas zaproszenie od Arystotelesa Onassisa - ujmującego greckiego magnata, którego Jackie poznała w 1958 roku - aby na okres rekonwalescencji skorzystała z jego jachtu. Wprawdzie ona i John od śmierci dziecka stali się sobie bliżsi, ale uznała, że zmiana otoczenia dobrze jej zrobi. W październiku odleciała do Grecji, gdzie na pokładzie jachtu czekali na nią Onassis,