Mamie Doud i Dwight Eisenhower
Dwight Eisenhower zasłynął jako uzdolniony wojskowy i strateg wojenny. Miał również zdolności dyplomatyczne. Ujawniły się one szczególnie w okresie, gdy jako świeżo upieczony podporucznik po studiach w West Point, z przydziałem do San Antonio w Teksasie, zapałał miłością do Mamie Doud. Ale mimo iż asystował jej już od jakiegoś czasu i cieszył się sympatią rodziców, przeszkodą na drodze do szczęścia było powodzenie Mamie u płci przeciwnej. Konkurencja była irytująca. Ike Eisenhower uciekał się więc do różnych sposobów. Między innymi składał rodzinie Doudów wizyty w te wieczory, kiedy Mamie miała randki. Pani Doud bardzo lubiła z nim rozmawiać (i być może brała nawet udział w tej zmowie), on zaś zazwyczaj siedział dopóty, dopóki Mamie nie wróciła. Wreszcie konkurenci zaczęli znikać jeden po drugim i na placu został już tylko sam zwycięski Ike. Na szczęście w tym czasie zdążył już zdobyć serce Mamie. Pobrali się w lipcu 1916 roku w jej rodzinnym mieście Den ver; on miał dwadzieścia sześć lat, a ona dziewiętnaście.
Mamie pochodziła z zamożnej rodziny i była bardzo rozpuszczonym dzieckiem. Dwight natomiast był synem ubogiego farmera, którego perspektywy jako oficera przedstawiały się podobnie jak widoki pana Micawbera z utworu pt. "Dawid Copperfield" Dickensa. Wielu przyjaciół i krewnych uważało, iż jest za młoda, aby wiązać się z wojskowym o skromnych dochodach i niewielkich szansach na osiadłe życie. Niewątpliwie mieli rację, ale Mamie odznaczała się silną wolą i teraz bardzo zależało jej na Ike'u.
Ponieważ obydwoje mieli gwałtowny charakter, już w parę dni po ślubie doszło między nimi do kłótni ostrej, długiej, głośnej i zaciekłej. Zdarzyło się to w rodzinnym mieście Ike'a, Abilene, w Teksasie, dokąd udali się z zapoznawczą wizytą do jego rodziców. Po południu młody mąż poszedł odwiedzić starych przyjaciół, rzucając niedbale na odchodnym, że przyjdzie dopiero na kolację. Czas kolacji minął, a Ike się nie zjawiał. W Mamie zaczął narastać gniew. Kiedy wreszcie odszukano go telefonicznie, wyjaśnił, że wciągnięto go do gry w pokera i przegrał, nie wyjdzie więc dopóty, dopóki się nie odegra. Mamie zażądała, aby: wracał-do domu-zaraz-natychmiast! Zlekceważył jej polecenie i wrócił o północy. Rozwścieczona żona przywitała go awanturą, od której dom zatrząsł się w posadach; słońce już było wysoko na niebie, gdy wyczerpani kłótnią zasnęli wreszcie głębokim snem, ku niewątpliwej uldze przymusowych słuchaczy. Ta ich pierwsza, chociaż nie ostatnia kłótnia zapadła na długo w pamięć Mamie.
Incydent miał też jednak swoją dobrą stronę, ponieważ uświadomił Mamie, czego może oczekiwać od Ike'a. Wszelkie jej polecenia "zaraz--natychmiast" okazywały się zupełnie bezskuteczne, w przeciwieństwie do rozkazów wojskowych przełożonych. W ciągu trzydziestu sześciu lat zmieniali miejsce zamieszkania trzydzieści sześć razy - od namiotów i dworków poczynając, na Białym Domu kończąc. Musiała zaakceptować fakt, że Ike był najpierw żołnierzem, a dopiero potem mężem. W trakcie wspólnego życia, które nie szczędziło tego rodzaju sytuacji, zrozumiała jednak, że kochał ją prawdziwie i że zależało mu na jej uczuciu.
Podczas I wojny światowej rozdzielali się kilkakrotnie (Ike dostał rozkaz stawienia się na kontynencie 19 listopada 1918 roku. Ale w tym czasie podpisano zawieszenie broni i wyjazd do Europy - ku zmartwieniu Ike'a, a radości Mamie - okazał się nieaktualny.) Mieli już teraz znacznie więcej czasu dla siebie. W styczniu 1921 roku nieoczekiwanie spadł na nich ciężki cios: zmarł na szkarlatynę ich pierworodny trzyletni synek, którego oboje bardzo kochali. W monotonnej egzystencji, typowej dla rodzin wojskowych w czasach pokoju, dziecko było ich największą radością i szczęściem. Nigdy właściwie nie zdołali pogodzić się z tą stratą. Szczególnie dotkliwie odczuł to Ike, który w tym czasie borykał się jeszcze z problemami zawodowymi.
Ogólnej utracie złudzeń po zakończeniu I wojny światowej towarzyszył zdecydowany sprzeciw opinii publicznej przeciwko jakiejkolwiek wojennej awanturze. W związku z taką postawą trudno było liczyć na zrobienie większej kariery w wojsku. Jego niedawna prośba o przyjęcie do oficerskiej szkoły szkolenia piechoty spotkała się z odmową. Dlatego rozważał konieczność wystąpienia z armii i przejścia do pracy w cywilu. Mamie, jak zwykle, jemu zostawiała do rozstrzygnięcia te ważne decyzje. (Zażądała tylko wcześniej zapewnienia, że nie wstąpi do rozwijających się w szybkim tempie sił powietrznych; służba w lotnictwie, jej zdaniem, była bardzo niebezpieczna, a ona bała się o jego życie, co nie przeszkadzało, że w jakiś czas później nauczył się latać.)
Najbliższy rok przyniósł trzy wydarzenia, które ukazały lepsze perspektywy. Jednym z nich była przyjaźń ze starszym małżeństwem, państwem Fox i Virginią Connor. Generał Fox