uczonych i jeszcze bardziej nikczemna nagonka francuskiej prasy - wyciągającej na światło dzienne niejasną sprawę jej uczuciowego związku z byłym studentem Piotra, znanym fizykiem Paulem Langevinem - odbiły się szerokim echem w kołach naukowych, zyskując jej przychylność tych środowisk przez swój ludzki aspekt i tym samym przyczyniając się do przyznania tego wyróżnienia. W ten sposób w historii Nagród Nobla Maria została pierwszą osobą, która otrzymała ją dwukrotnie. Przyjmując ten zaszczytny dowód uznania dla swych naukowych osiągnięć na oficjalnej uroczystości w grudniu, Maria podziękowała komitetowi w imieniu swoim i Piotra.
Podczas I wojny światowej zorganizowała przy pomocy córki Ireny tabor składający się z dwustu radiologicznych ambulansów i wagonów, w których prześwietlano promieniami Roentgena żołnierzy rannych na froncie. W ostatnich dwóch latach wojny przebadano w ten sposób ponad milion osób. Po wojnie Maria odbyła triumfalną podróż do Stanów Zjednoczonych w aureoli sławy i uznania, ukoronowaną cennym darem prezydenta Hardinga w postaci grama radu dla Instytutu Radowego, który rząd francuski po długim namyśle zdecydował się wreszcie jej ufundować. W 1929 roku odbyła drugą owocną wizytę w Ameryce w celu pozyskania dalszych funduszy. Odpłynęła do Francji na trzy dni przed wielkim krachem giełdowym, który - gdyby zdarzył się wcześniej - utrudniłby niewątpliwie realizację jej zamiarów.
Pracowała niezmordowanie do końca życia, przebywając szczególnie wiele czasu w laboratorium, wraz z gronem studentów i pracowników naukowych. Była ogromnie dumna z osiągnięć swej córki Ireny i jej męża Fryderyka Joliot, którzy wspólnie odkryli sztuczną promieniotwórczość; przyniosło im to w 1935 roku Nagrodę Nobla.
Nie dożyła jednak tej chwili. Chociaż publicznie starała się dementować przypuszczenia, że rad może stanowić groźbę dla jej zdrowia, i chociaż ona sama okazała się niezwykle odporna na jego szkodliwe działanie, prywatnie przyznała się do podejrzeń, iż to właśnie on jest powodem nie gojących się ran na jej rękach oraz dokuczliwej katarakty. Kiedy umarła w lutym 1934 roku, okazało się, że cierpiała na złośliwą anemię.
Na krótko przed śmiercią zniszczyła swe prywatne archiwum, czyniąc jeden tylko wyjątek: zachowała miłosne listy Piotra sprzed lat czterdziestu.