Marion Davies
i William Randolph Hearst
W roku 1897, kiedy Marion Davies (wówczas Marion Douras) przyszła na świat, William Randolph Hearst miał już trzydzieści trzy lata. Był właścicielem i wydawcą trzech gazet, które dźwignął z upadku i doprowadził do imponującego rozkwitu. Zamierzał wykorzystać je do swej słynnej, lecz niesławnej kampanii, która miała na celu wplątanie Stanów Zjednoczonych w wojnę z Hiszpanią o sąsiednią Kubę i udowodnienie światu, że jest postacią tyleż barwną, co wpływową.
W osiemnaście lat później spotkał Marion po raz pierwszy; ona była chórzystką na Broadwayu, a on potentatem prasowym i multi-milionerem. Miał żonę i pięciu synów. Jego żoną była zawodowa tancerka, którą poślubił w 1903 roku. Założył rodzinę i dom odpowiadający poziomem jego ogromnej fortunie i wysokiej pozycji społecznej. Nie należał jednak do wiernych mężów i chętnie korzystał z rozrywek, jakich dostarczało towarzystwo wszelkiego rodzaju gwiazd i gwiazdeczek. Marion okazała się czymś więcej niż tylko przelotną miłostką. Owładnęła nim całkowicie. Miała ładną twarzyczkę, szczupłą figurę i najzgrabniejsze nogi w zespole. Odznaczała się też, jak szybko zdążył zauważyć, bystrą inteligencją, mimo iż nie miała wykształcenia, i ciętym dowcipem. I podobnie jak on uwielbiała się bawić. Przesadą byłoby twierdzić, że zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia, ale wywarła na nim ogromne wrażenie. Tak zaczęła się miłość, w której nie brakowało chwil dobrych i złych, ale która przetrwała do końca jego życia.
Tylko nieugięta postawa żony Millicent, nie wyrażającej zgody na rozwód, trzymała jeszcze ich małżeństwo. Hearst wynajął nawet detektywów w nadziei, że zdoła uzyskać jakieś dowody, które mogłyby stanowić podstawę do rozwodu, ale na próżno. W tej sytuacji pozostało trwanie do końca życia w wolnym związku, który w miarę upływu czasu stawał się coraz bardziej jawny. Ostatecznie osiedli w południowej Kalifornii, podczas gdy Millicent została w Nowym Jorku, prowadząc tam wystawny dom, w którym on pojawiał się, kiedy zachodziła taka potrzeba. Ponieważ ani on, ani Marion nie mieli ochoty narażać się na złośliwe uwagi i docinki ze strony zwartej, solidarnej i mało tolerancyjnej społeczności Wschodniego Wybrzeża, począwszy od roku 1924 woleli spędzać czas w bardziej swobodnej i przyzwalającej atmosferze artystycznego środowiska Kalifornii. W San Simeon, w bajkowej, skąpanej w słońcu posiadłości, która była położona czterysta kilometrów na północ od Los Angeles, rozciągała się na przestrzeni 240 000 akrów w odległości stu kilometrów od oceanu i na której wznosiły się cztery zamki mieszczące bezcenne zbiory dzieł sztuki - Marion była akceptowana bez zastrzeżeń przez całe ćwierć wieku.
Nie tylko obawa przed złośliwościami trzymała Marion na Zachodzie. Do Kalifornii z Nowego Jorku sprowadziła ją chęć zrobienia kariery filmowej. W 1917 roku jej sława interesującej artystki rewiowej na Broadwayu zwróciła uwagę producentów coraz bardziej zyskującego na znaczeniu przemysłu filmowego. Zaczęła otrzymywać coraz to nowe propozycje. Jednakże mimo sukcesu, jaki odniosła w Ziegfeld Follies i innych rewiach, jej perspektywy jako aktorki w rolach mówionych wyglądały raczej blado, ze względu na defekt wymowy: Marion lekko się jąkała. W potocznej rozmowie ta niewielka wada nie przeszkadzała. Miała nawet pewien urok - Hearst z pewnością tak to oceniał - a czasami w zderzeniu z sytuacją dodawała jej wdzięku i ugruntowywała sławę Marion jako osoby o ciętym dowcipie i ostrym języku.
Przy ogromnym wysiłku i koncentracji udawało jej się czasami przebrnąć bezbłędnie przez kilka linijek w jakiejś komedii czy skeczu i - jak większość jąkałów - nie miała trudności w śpiewie, to jednak żaden odpowiedzialny reżyser czy dyrektor teatru nie odważył się powierzyć jej większej mówionej roli.
Kino nieme dało jej zatem szansę, której nie miała w teatrze. Zainteresowanie nim inspirowane było jeszcze przykładem z jej własnej rodziny: siostra Reine występowała w kilku filmach, a między innymi w jednym, który reżyserował jej były mąż George Lederer, i miała kontrakt z World Film Corporation Lewisa Selznicka. Entuzjazm Reine dla nowej sztuki podziałał zaraźliwie na Marion; za wszelką cenę postanowiła zostać gwiazdą filmową. Po części motywem tego pragnienia było oczekiwanie, że jeśli zostanie sławną gwiazdą, William Randolph zajmie bardziej zdecydowane stanowisko wobec Millicent i wreszcie poślubi kobietę, w której teraz, w roku 1917, wyraźnie był zakochany.
Nie zrobił jednak kroku, aby ułatwić jej start, mimo że było to w jego mocy. Grał na zwłokę. Od 1913 roku uczestniczył, przynajmniej finansowo, w produkcji filmów: głównie kronik, seriali i krótkiego metrażu. Przyczyną tego wahania mogła być rzeczywista, chociaż coraz bardziej mglista nadzieja, że Marion w końcu zostanie drugą panią William Randolph Hearst; w tym