nim mścić. Stracił fortunę i teraz żonglował niebezpiecznie, choć z niezwykłą wprawą, różnego rodzaju pożyczkami i kredytami bankowymi. Ale rezydencja w San Simeon oraz mniej okazały letni dom Marion w Santa Monica, praktycznie przypominający pensjonat wypoczynkowy, w dalszym ciągu rozbrzmiewały gwarem gości zapraszanych na nieustanne kosztowne uczty. W 1939 roku Hearst zabrał Marion i kawalkadę gości na dłuższą podróż do Europy. Jego majątek wciąż się kurczył, ale ten upadek odbywał się z wysokości ćwierci miliarda dolarów.
W 1937 roku Marion zakończyła aktorską karierę. Nakręciła ogółem czterdzieści sześć pełnometrażowych filmów i była najbogatszą kobietą w środowisku filmowym. Nadszedł czas - oświadczyła - zacząć wreszcie cieszyć się towarzystwem człowieka, którego kocha. Hearstowi jej towarzystwo było bardzo potrzebne; miał siedemdziesiąt cztery lata i znajdował się na krawędzi bankructwa. Nie miał już prawie żadnego majątku. Zarządcy jego imperium utworzyli komitet, aby powstrzymać tempo upadku, a w miarę możliwości nawet je ocalić. Większość kolekcji cennych dzieł sztuki wyciągnięto z głębi przepastnych magazynów i wystawiono na sprzedaż w domach towarowych całego kraju. Marion pożyczyła mu milion dolarów, wbrew jego protestom, a kiedy i tego było za mało sprzedała biżuterię i zaciągnęła kredyt hipoteczny; zwróciła się też do przyjaciół i z ich pomocą zdołała zebrać kolejne dwa miliony niezbędne dla zaspokojenia natrętnych banków i zażegnania kryzysu.
Krachowi finansowemu można było zapobiec, trudniej powstrzymać rozpad kruszącego się gmachu imperium. Nie byłby go w stanie uratować cały jej majątek. Niemniej Hearst był głęboko wzruszony jej staraniami, a frustracja, jaką odczuwali oboje (jej kariera filmowa nie zakończyła się zbyt spektakularnie), skonsolidowały ich jeszcze mocniej. Mieli już teraz więcej czasu dla siebie i nadrabiali okresy rozłąki. Imperium kruszyło się i kurczyło, a oni w dalszym ciągu bawili się i hulali jak dawniej, w atmosferze naznaczonej desperacją niczym orgie w wigilię Armageddon*. Kontynuowali również mniej głośną, ale szeroko zakrojoną działalność charytatywną. Wiosną 1941 roku przeżyli wielki wstrząs spowodowany filmem Orsona Wellesa i Hermana Mankiewicza pt. "Obywatel Kane". Bohaterowie: podtatusiały pan Kane i młodziutka Susan, stanowili czytelny wzór układu Hearst- - Marion Davies. Hearst nie brał sobie zbytnio do serca aluzji do swej bezwzględności w interesach, ale dręczyła go obawa, czy treść filmu nie wpłynie negatywnie, jak to się faktycznie stało, na aktorską reputację Marion. Szczególnie denerwujące było ukazanie Susan jako al-koholiczki, ponieważ miało odniesienie do pociągu Marion do napojów wyskokowych. Ale w krótkim czasie ich osobiste kłopoty utonęły w powodzi problemów wywołanych wybuchem II wojny światowej.
Ze względów bezpieczeństwa opuścili San Simeon, który uchodził za dogodny cel artylerii japońskich łodzi podwodnych. Hearst miał już siedemdziesiąt osiem lat i stan jego zdrowia zaczął się pogarszać. Po wojnie, którą spędzili w posiadłości Hearsta w północnej Kalifornii, powrócili do San Simeon po to tylko, aby usłyszeć od lekarzy, że dla niego niewskazane jest mieszkanie na tej wysokości. Przeprowadzili się wówczas do Beverly Hills, gdzie Marion z własnych pieniędzy i na jego nazwisko nabyła ośmioakrową posiadłość wraz z domem. Przeprowadzka na nowe miejsce była dla Hearsta ciężkim przeżyciem. Był całą duszą przywiązany do posiadłości w San Simeon (Marion zawsze uważała ją za swoją największą rywalkę) i wiedział, że nigdy już do niej nie wróci.
I rzeczywiście tak było. Krąg przyjaciół zmniejszał się coraz bardziej, zamieniając ich życie w pustelniczą egzystencję odmierzaną wizytami lekarzy, dyżurami i zmianami pielęgniarek. Wśród metod leczenia znalazło się łóżko obrotowe wprawiane w ruch przez wmontowany w środek motor; zarówno Hearst, jak i lekarze uważali, że wpływa ono korzystnie na krążenie krwi. Pewnego wieczoru w sierpniu 1951 roku powiedział do siedzącej przy nim Marion dwa krótkie słowa, które jak sztylet przeszyły jej serce: "Zatrzymaj łóżko". Zrozumiała, że zrezygnował z walki.
Po trzech miesiącach od śmierci Hearsta wyszła za mąż za Horacego Browna, który bardzo przypominał Williama zarówno wyglądem, jak i osobowością. Mimo różnych perypetii małżeństwo przetrwało do końca życia Marion, do 1961 roku.
Wielka szkoda, że zagrała tak mało ról komediowych. W 1937 roku zaproponowano jej główną rolę w komedii pt. Boy Meets Girl, ale purytański, jak na ironię, Hearst zabronił jej w niej wystąpić twierdząc, że jest rzekomo - "zbyt śmiała". Od tej pory nie zagrała już w żadnym filmie. O swojej karierze wyraziła się, że składało się na nią "5 procent talentu i 95 procent rozgłosu". Ale George Bernard Shaw był odmiennego zdania. O jej kunszcie aktorskim miał tak dobrą opinię, iż postanowił dać jej rolę w filmowej wersji swego "Pigmaliona". Wielki aktor Orson Welles wiele lat później powiedział o Marion, że była to "bardzo przyjemna i bardzo niebanalna pani".