Jak mąż żonę swoją zamknął
Hugo von Trimberg
Klucz do siebie wziął w tej dobie;
Lecz wtem biedak zasnął sobie.
Więc po cichu, po kryjomu
Pani żona dalej z domu.
Przebudził się mąż niemiło:
Bardzo go to zadziwiło.
Nic nie krzyczy, nie wyrzeka;
Drzwi zamyka i sam czeka.
Niedługo małżonka wraca,
Chce wejść cicho — próżna praca!
By otworzyć, męża wzywa.
On rzekł: "Ha, ty niegodziwa!
Zapomniałaś już o Bogu!?
Stój tam aż do jutra w progu,
Na śmiech ludzki wystawiona,
Kiedyś niegodziwa żona".
Ona rzekła: "Bądźmy szczersi!
Mgło mi było... duszno w piersi...
Wybiegłam choć na chwilę
Odetchnąć powietrzem mile —
A ty dla mnie tak surowy!"
On rzekł: "Znam ja twoje mowy!
Próżno kłamiesz, czekaj rana —
Ty musisz być ukarana".
Gdzieś to czytałem przed laty:
Mieszczuch pewien, pan bogaty,
Przystojny i z miną godną,
Miał żonkę bardzo urodną.
Lecz przez miłość, czy przez trwogę,
W dzień, w noc zamykał niebogę
I tak trzymał jakby w skrzyni,
Jak to wielu głupców czyni.
Lecz dawne przysłowie niesie:
Żona w straży — to wilk w lesie.
Nie dość na tym, że raz w nocy
Wrota zamknął z całej mocy,
Ona rzekła: "Chcesz mej kary
Za miłość, za tyle wiary?
Na mą hańbę nie pozwolę:
Pójdę, utopić się wolę".
Wtem poskoczy w mgnieniu oka
Przed dom, gdzie studnia głęboka,
Chwyta wielki kamień, potem
Rzuca go w wodę z łoskotem.
Ten wpadł z trzaskiem — tak się zdało,
Że jej utonęło ciało.
Przywiązany mąż najczulej
Na ten odgłos, choć w koszuli,
Lecz nieszczęściem przerażony,
Biegnie na ratunek żony.
Ona wpośród nocnych cieni,
Ukryta przy progu w sieni,
Wsunęła się w drzwi tą dobą
I te zamknęła za sobą.
"Żmijo! zginiem tu oboje —
Życie twoje albo moje!"
Wołał mąż w gniewu zapale,
Żona na to: "Próżne żale!
Zasłużyłeś — cierp, kochanku!
Ty to grzeszysz bez ustanku,
Po kątach się włóczysz wszędzie —
Co to z ciebie dalej będzie!?
Teraz przecie, chwała Bogu!
Złapałam cię tu na progu.
Zaufana w słusznej sprawie,
Na śmiech ludzki cię wystawię;
Potem, dość mając powodu,
Pójdę z tobą do rozwodu".
Patrzcie! tak mąż biedny leci
I sam wpada w własne sieci —
Wstyd go czeka niespodzianie.
Cóż tu robić w takim stanie?
Więc przeprosił zręczną żonę —
I tak wszystko pogodzone.
Przełożył
Antoni J. Szabrański