Amnon i Tamar
Icyk Manger
Piszę liścik do ciebie, Tamar,
ale uważaj, kryj nasz sekret, miła,
zwłaszcza przed ojczulkiem, a najlepiej,
gdybyś go i przed Bogiem ukryła.
Czy pamiętasz, jak w dzikim lesie
powiedziałem ci: "Żono!" w noc ciemną?
Ty cała rozdygotana: "Puść!"
A ja upierałem się: "Zostań ze mną".
I zostałaś. Słowik z gałęzi,
całkiem jak u Heinego w pieśni,
otrząsnął na nas kwiatuszek
wiśni, rozkwitły najwcześniej.
Więc ja dygotałem: "Tamar, słyszysz,
jak śpiewa ci moje ciało, kochanie?"
A ty ciężko i gorąco dysząc:
"Odpowiadam na twoje wołanie".
Aż pijany tym: "Jak pięknie!" i tym:
"Tylko z tobą!" tam cię poznałem
i poniosłem nagą przez las,
z tobą w rękach się zataczałem.
A las dziwił się: "O ho, o ho ho,
jakże to się właściwie stało?"
W życiu nie widział ten żydowski las
nic podobnego, a widział niemało.
I dopiero, gdy nie mogłaś powstrzymać
przenikliwego i nagłego szlochu,
stary, talmudyczny łeb lasu
wszystko to zrozumiał po trochu.
Twój płacz nas wydał, omijaj ten las,
ja go też zacząłem odtąd bać się:
czemu wybuchnęłaś wtedy płaczem
zamiast śpiewać, figlować i śmiać się?
Piszę liścik do ciebie, Tamar,
ale uważaj, kryj nasz sekret, miła,
zwłaszcza przed ojczulkiem, a najlepiej,
gdybyś go i przed Bogiem ukryła.
Przełożył z języka jidysz
Robert Stiller