Pieśni czasu ucieczki
Ingeborg Bachmann
VI
Uczyłam się miłości
z tysięcy książek,
posiadłam wiedzę o przekazywaniu
niemal niezmiennych gestów
i niemądrych przysiąg —
lecz po raz pierwszy tutaj
dostąpiłam wtajemniczenia w miłość
kiedy spłynęła lawa
i jej podmuch nas dopadł
u stóp góry,
gdy w końcu wyczerpany już krater
wydał nam klucz tajemny
do tych zamkniętych ciał —
Wstąpiliśmy w zaczarowane przestrzenie
i rozświetlaliśmy ciemność
koniuszkami palców.
VII
Tam w głębi twoje oczy są oknem
na świat, w którym stoję pośród jasności.
Tam pierś twoja jest morzem,
które mnie unosi ku bezpiecznym brzegom.
A biodra twe są niczym przystań
dla moich statków powracających do domu
ze zbyt. dalekich wypraw.
Szczęście stworzyło srebrną linę,
przymocowana do niej, leżę.
Tam w głębi twe usta są niby gniazdko z puchu
dla mego zdolnego już do lotu języka.
Tam ciało twoje ma barwę melona,
darzy słodyczą i szczęściem bez końca.
Tam żyły twoje są spokojne
i całe napełnione złotem,
które ja łzami swoimi przemywam
i które kiedyś może moją szalę zrównoważy.
Nadają ci świetne tytuły, twe ramiona ogarniają bogactwa,
jakie ty pierwszy posiędziesz.
Tam w głębi twoje stopy nie szukają drogi,
bo ją już odnalazły do mych czułych krain.
Tam kości twoje są jako flety,
z których umiem wyczarowywać tony,
co nawet śmierć potrafią usidlić...
X
O miłości, co szale losu naszego
rozbijasz i odrzucasz precz tarczę naszą
i obronę przed burzami, i brunatną rdzę lat!
O, cierpienia, coście miłość naszą zadeptały,
jej wilgotny ogień, czujące rozrzucając części!
Zadymiony, zdychający w dymie płomień jej wygasa.
XII
Usta, które w ustach moich nocowały,
oczy, które moich oczu strzegły,
dłoń —
i te oczy, co mnie dręczyły,
usta, które mi głosiły wyrok,
dłoń, która mnie wiodła na stracenie!
XV
Miłość święci swój triumf i śmierć też go ma,
gdy minie, minie czas.
Lecz ani ty go nie zaznałeś, ani ja.
Tylko spadanie gwiazd wokół nas. Odblask i milczenie.
A jednak kiedyś pieśń ponad prochem i pyłem
przerośnie nas.
Przełożyła
Wanda Markowska