Wiersz miłosny Jana Andrzeja Morsztyna pod tytułem Gwiazdy

Gwiazdy

Patrz, moja dziewko, jako w nocy chłodne

Niebo swe ognie rozkwieca pogodne,

Jako tak gęste gwiazdy i promienie

Brudne Hekaty zwyciężają cienie.

Przypatrz się liczbie, przypatrz ich ozdobie,

A najdziesz więcej we mnie albo w sobie:

Jasne są gwiazdy, ale z twoich oczy

Miłość nierównie większą jasność toczy;

Siła gwiazd, ale przy dobrym rachunku

Mąk ty mnie więcej dajesz bez ratunku.

Tak ty światłość ich światłem swym przechodzisz,

Ja liczbę męką, którą sercu szkodzisz.

Ja-ć z nimi zawsze gotową mam zwadę

I za niechętne zawsze sobie kładę,

Bo gdy mię na świat zła chwila puściła,

Żadna przychylna gwiazda nie świeciła,

Lecz ty, Jagusiu, przy szczęśliwym gnieździe,

Możesz się każdej nisko kłaniać gwieździe,

Widząc, gdy pojrzysz po hartownym niebie,

W ich liczbie — moje troski, w blasku — siebie.