Opisanie nocy miłosnej
Jarosław Marek Rymkiewicz
Niech owad ginie w obrzędzie magicznym,
Sex bez imienia. My miłość opiszmy.
Będzie wymowy szkołą doświadczenie.
Klasycznych bogów prosiłem o łaskę.
Błyszcząc, dotknięty jedwab spadał z trzaskiem.
Dłonią trwoniłem jej ciepło i drżenie.
Prośby i szepty, potem reszta z krzykiem.
Kto stoi przy mnie? Znam strach niewolnika,
Szczerze nieśmiały, do poświęceń gotów.
Pomiętą pościel barwił ciepły karmin.
Grając, wierzyłem w jej pozorne skargi.
Zęby przy zębach, słona kropla potu.
W gorącym centrum zwierzęcego świata
Jej czas był moim, los z losem się splatał.
W zegara stuku żyły pokolenia.
Pamiętam imię i na piersi znamię.
Julietto, z mroków prowadzimy taniec,
Z miast, co w dół idą splątanym korzeniem.
Państwo chaosu, budowla roślinna
Ma za fundament twych sukien muśliny.
Podlega cyfrze nasze kruche tchnienie.
Lecz kwiat i motyl jakie znają normy?
Na dnie zapachu, u początku formy
Istniejąc, jestem tylko róży cieniem?
Muzyka sprężyn, złączone oddechy.
Trwogę agonii zagłuszamy śmiechem.
Cynicznie żywi, zdążajmy do końca.
Po chwili natchnień, po pieszczocie sprawnej —
Skowyt krwi, nagła samotność w orgazmie.
Kontakt, żarówki eksploduje słońce.
Niech owad ginie w obrzędzie magicznym,
Sex bez imienia. My miłość opiszmy,
Poznając skalę, doskonaląc dykcję,
Pisząc, na ile ciemnych wzruszeń fala
Normę i metrum złamać nam pozwala.
Strofa niech będzie uczuć propozycją,
Znajdując nazwę dla prawa gatunku.