Wiersz miłosny Jerzego Górzańskiego pod tytułem E.

E.

Zamykam tę księgę na E.

Zaledwie wczoraj widziałem ją w spodniach i w bluzce.

Jeszcze wstrzymującą napór moich dłoni.

Dzisiaj natomiast leży rozebrana.

Od kolan podnoszona do pachwin i włosów skręconych.

Nie sposób dalej wymieniać postojów i szybkich oddechów.

Zwilgłych załamań szyi, różowej abstrakcji ucha,

Branego zębami w galopie.

Dłoni podchodzących na palcach pod stromiznę lędźwi.

Zamykam E. w obłoku zdarzeń metalicznych

Będących tym lśnieniem pruderii, co winna nam łaskę.