Wiersz miłosny Jerzego Lieberta pod tytułem Czekanie

Czekanie

O zmierzchu zawsze wychodzę przed wrota, przed wietrzeje,

I długo czekam. I patrzę długo. Ale tylko niebo sinieje

 

I dal się wyogromnia jak zwykle na przedwieczerz.

— Nie ciesz się — mówią sztachety — młodziutki, nie ciesz.

 

Nikt nie przychodzi, a ja czekam i jestem stroskany.

Aż mnie mroki, mroki uwysmuklą u bramy.

 

A wówczas skrzypną zardzewione wierzeje

I przygniotą, zaduszą moją modrą, moją nadzieję.