Pieśń
Jerzy Szlichtyng
Dworską się żywić nie myślę, szablą nie będę,
Ani za stołem z zwajcami w rzędzie zasiędę,
Ale nadobną dzieweczkę, ściskający jej rączeczkę
Całować będę.
Bo co mi to za uciecha krwie rozlewanie,
Łoskot szabel, z dział, z muszkietów głośne strzelanie?
Wolę ja słuchać muzyki, siedząc sobie u podwiki —
To me kochanie.
Niechaj do siebie narody głośno strzelają,
Niechaj z sobą traktat czynią, niech się jednają.
Ja już wojsko mijać będę, a do ciebie się przysiędę,
Kasieńku moja!
Wino, lutnia, twa uroda, me delicyje;
W tym się kocham, który pełną do mnie wypije.
A ci, co są też w obozie, niech rany leczą na mrozie,
Ja niechaj żyję.
Ciebie proszę, Kupidynku, co z łuczkiem chodzisz,
Co miłości szybką strzałą w serce me godzisz,
Ulecz ten ból między nami, nie dręcz nas więcej strzałami,
Co z nimi chodzisz.
Szlichtink Jerzy z Bukowca tę piosnkę złożył,
Który przy słodkiej muzyce wiek swój położył.
Niechaj mu zdrowie służy, bodajże jako najdłużej
Na świecie pożył.