Wiersz miłosny Johna Clevelanda pod tytułem Jasnoskóra nimfa, zaloty czarnego chłopca odrzucająca

Jasnoskóra nimfa, zaloty czarnego chłopca odrzucająca

Nimfa: 
 

Chłopiec: 
 

Nimfa: 
 

Chłopiec: 
 
 
 

Nimfa: 
 

Chłopiec: 
 

Nimfa: 
 

Chłopiec: 
 

Nimfa: 
 
 
 

Chłopiec: 
 
 
 

Nimfa: 
 
 
 

Daj mi odetchnąć, uparty człowiecze:

Czemuż dym czarny za blaskiem się wlecze?

Jeśli twarz moja to dym — każdy zgadnie,

Jaki się płomień pali w piersi na dnie.

Płomień miłości? Lecz widać go marnie

Przez zakopconą twej gęby latarnię.

Świeczka miłości bezpieczniej w niej płonie

Niż w papierowym lic twoich lampionie.

Czerń nocy zresztą łatwoprzezwyciężyć,

Jeśli zabłyśniesz na jej tle jak księżyc.

Ba, lecz mój księżyc lęka się zaćmienia:

Nie chce na sobie cierpieć twego cienia.

W innej postaci obdarz mnie więc łaską:

Skryj się pode mną jak pod czarną maską.

Zgoda, lecz maskę — wniosek sam wyprowadź —

Zrzucę, ilekroć zapragnę całować.

Objęcia nasze zmysł wzroku zachwycą

Czarnych i białych członków szachownicą.

Tyś atramentem, ja papierem; łoże

Prasą drukarską będzie, nie daj Boże,

I nasze wspólne w pościeli igraszki

Wyprodukują rozwiązły rym fraszki?

Dlaczego w czerni dostrzegasz przywary?

W ciemności sklepu jaśniej lśnią towary;

Jeśli zaś mniemasz, że czerń miłość plami,

Spłuczę ją z siebie gorącymi łzami.

Łez sobie oszczędź — zbędne one tobie,

Co i tak musisz wciąż chodzić w żałobie.

Zanim łzy zresztą osuszę nadzieją,

Prędzej twe czernie etiopskie zbieleją.

Przełożył
Stanisław Barańczak