Wiersz miłosny Johna Donnego pod tytułem Potrójny głupiec

Potrójny głupiec

Po dwakroć głupcem zwać się muszę,

Raz, że kochałem, dwa, żem swe katusze

Przelewał w wierszy łzawe słowa;

Lecz kto się, pytam, mądrzej ode mnie zachowa,

Gdy spotka go, jak mnie, odmowa?

Jako się oczyszczają z soli morskie fale,

Gdy sztorm je wtłacza w kręte korytarze ziemi,

Tak i ja chciałem bóle me i żale

Poskromić, skrępowawszy je rymy ścisłemi.

Żal, dzielony na wersy, nie tak nieprzebrany

Zda się, i cichnie, gdy go zakuć w strof kajdany.

 

Lecz gdym tak zrobił (po co — nie wiem),

Ktoś inny, pragnąc popisać się śpiewem,

Muzykę do mych trosk układa

I, słuchaczy radując, jego serenada

Na nowo ból mój opowiada.

Miłości i żalowi słusznie się należy

Hołd wiersza, lecz nie taki, który ucho pieści;

Taka pieśń budzi miłość i żal świeży

I rozgłasza triumfy serdecznej boleści,

A ja, com był po dwakroć głupcem, jestem trzema:

Nad tych, co niby-mądrzy, większych głupców nie ma.

Przełożył
Stanisław Barańczak