Wiersz miłosny Juliusza Słowackiego pod tytułem Na drzewie zawisł wąż

Na drzewie zawisł wąż

Na drzewie zawisł wąż...

I rzekł szatan do Ewy:

"Patrz — pod ciemnemi drzewy

We śnie leży twój mąż.

 

Jemu mówił Jehowa

Tajemnicę stworzenia

Ze światła i z promienia,

Z miłości i ze słowa...

 

Ja ci dam tajemnicę

Duchów, Jehowy sług,

Że Duch w Trójcy to Bóg,

Słowo — trzy błyskawice...

 

Zwycięż na ziemi zgon,

Rozwesel cały Eden;

Ja w was dwóch będę jeden,

A we mnie — ty i on...

 

Zdołaj... duchy spłomienić,

Szanując ciała dom,

Chwilę zamienić w grom,

Trójcę w jedność zamienić!

 

Sama ogniami stlej,

A gdy się mąż zamroczy,

Patrz mu ogniście w oczy,

Usta z ustami zlej!

 

Szepcząc do ucha wciąż

Czyń bez żalu i skruchy,

Ty i on — to dwa duchy,

Z wami — trzeci ja, wąż.

 

Jeśli masz ognia mało,

To ściągnij oto dłoni

Po owoc tej jabłoni,

Jej duchem podkarm ciało.

 

Ty będziesz świata panią!... "

Lecz już z jabłkiem od drzewa

Biegła w płomieniach Ewa,

A szatan poszedł za nią.

 

Oto z ziemią się stało,

Co z gwiazdy tropionemi:

Że próżność poszła z ziemi,

A duch węża wziął ciało.