Zakochana
Kornel Ujejski
Jego dotąd nić ma
A duszyczka roi
Ciągle przed oczyma
Jak zaklęty stoi.
Na dobrą intencję
Dwa dni poszczę święcie —
A nuż nie przyjedzie?...
Przyjedzie! Przyjedzie!
Przyrzekał, że w piątek,
A dziś już sobota —
Zawód na początek?
Piękna mi robota!
Nie myje się kotek
I bez sroczki płotek —
Pewnie nie przyjedzie...
Przyjedzie! Przyjedzie!
Jakie on do uszka
Szeptał mi pieszczoty!
Ach, piękny! ach, duszka!
Ach, srebrny! ach, złoty I
Tańczył tylko ze mną
I raz kląkł przede mną...
Nuż bałamut skręci?
Nie skręci! Nie skręci!
A potem tak grzecznie
Pochlebiał matusi;
Ach, kocham! ach, wiecznie!
Ach, moim być musi!
Pokłoni się matce
I ma ptaszka w klatce —
A nuż panicz skrewi?
Nie skrewi! Nie skrewi!
Nudno czekać — a więc za to,
Gdy przyjedzie, to ukarzę;
Niech poczeka! Przed herbatą
Pewnie mu się nie pokażę.
Lecz on jakiś taki żywy,
W jego sercu pełno burz!
Bardzo będzie nieszczęśliwy —
No to zresztą wejdę już.
Ale za to będę nosić
Ciągle przy nim śliczną różę,
A gdy o nią będzie prosić,
Nie dam — tylko się zachmurzę.
Lecz on dziwne ma kochanie,
Że szaleje, mówił sam,
Nuż co złego mu się stanie —
No to zresztą różę dam.
Ale za to pod krosienkę
Nie zapomnę rączki schować.
I to srogo — a więc w rękę
Dam się tylko pocałować.
Jego dotąd nie ma
A duszyczka roi,
Ciągle przed oczyma
Jak zaklęty stoi.
Ach! jak kocham mamę,
Otwierają bramę!
Kasztanek na przedzie!...
E! to proboszcz jedzie.